W 1983 roku szef niewielkiej, działającej od zaledwie czterech lat wytwórni 4AD, Ivo Watts-Russel jako jedyny wyraził zainteresowanie współpracą z nieznanym jeszcze nikomu w Anglii Dead Can Dance. Wpłynęła na to między innymi decyzja, którą podjął krótko przed tym: postanowił ograniczyć działalność swej firmy wyłącznie do wydawania muzyki kilku wykonawców, wokół których miała być budowana renoma 4AD. Wówczas nagrywali dla niej tacy artyści, jak Birthday Party, Cocteau Twins czy Wolfgang Press. Wszystkie te grupy wykonywały oryginalną, niebanalną muzykę, idącą własnym torem, niezależnym od głównego nurtu. Ivo, słuchając kasety demo nadesłanej przez Brendana, uznał, że w młodym zespole tkwi spory potencjał, a dodatkowo DCD idealnie pasuje do profilu wytwórni. Po trwających kilkanaście miesięcy rozmowach podpisano kontrakt, według którego 4AD zobowiązało się do wydania jednego longplaya z możliwością przedłużenia umowy o kolejne albumy jeżeli grupa zaprezentuje oczekiwany poziom artystyczny. Ta umowa nie tylko pozwoliła początkującym artystom nagrać wreszcie swój upragniony debiutancki album, ale też zapewniła skromne, acz pewne, poczucie stabilizacji finansowej. Brendan i Lisa zmienili mieszkanie, zajmując lokum w wieżowcu usytuowanym nad Tamizą niedaleko centrum Londynu. Było to też miejsce, gdzie komponowali i przeprowadzali próby zespołu.
W międzyczasie, jeszcze zanim grupa zrealizowała swój pierwszy longplay, nadarzyła się kolejna okazja zaprezentowania swojej twórczości szerszej publiczności. Na taśmę z próbnymi nagraniami DCD zareagował bowiem John Peel z pierwszego programu radia BBC. Był to legendarny dziennikarz muzyczny, zajmujący się propagowaniem nowatorskich nurtów i związanych z nimi wykonawców. Wspomnieć należy, że był on też jednym z muzycznych przewodników w młodzieńczych latach Brendana, kimś, kto wywarł spory wpływ na jego upodobania. Tak więc Peel zaproponował, aby Dead Can Dance zarejestrowało kilka utworów na potrzeby jego audycji. Muzycy ochoczo na to przystali, lecz w tym momencie oryginalność ich muzyki stała się paradoksalnie sporym utrudnieniem. Nie dość bowiem, że grupa praktycznie nie miała żadnego doświadczenia w pracy w studio nagraniowym, to jeszcze realizator dźwięku, z którym przyszło im pracować, nie radził sobie z rejestracją ich muzyki na sprzęcie nieprzystosowanym do szerokiego instrumentarium wykorzystywanego przez DCD. Ostatecznie nagrano cztery utwory: „Labour of Love”, „Ocean”, „Threshold” (znane nam z późniejszego longplaya) oraz jeden instrumentalny. Jakość tych nagrań była jednak daleka od oczekiwań grupy, lecz mimo to spotkała się z pozytywną reakcją słuchaczy stacji i ostatecznie utwierdziła muzyków w poczuciu słuszności obranej drogi artystycznej.