Na stronie internetowej znanego producenta instrumentów muzycznych Arturia ukazał się wywiad z
Brendanem Perrym, który korzystał m.in. z syntezatorów tej firmy, pracując nad swoim ostatnim albumem
Ark.
Z tej racji rozmowa dotyczyła głównie technicznych zagadnień, ale nie zabrakło też kilku refleksji na temat obranego przez Brendana muzycznego stylu i jego inspiracji. Polskie tłumaczenie tego wywiadu znajdziecie w rozwinięciu niniejszego wpisu, po oryginał odsyłamy na stronę
http://www.arturia.com/evolution/en/community/artists/interview/brendan-perry.html. Tam też można pobrać udostępnione przez artystę presety do syntezatora, będące wynikiem jego muzycznych poszukiwań. Prawdziwa gratka dla muzyków!
Byłeś jednym z pierwszych, którzy wypróbowali Oberheima SEM V. Co Ci się w nim spodobało? W czym różni się od innych syntezatorów, z których dotychczas korzystałeś?Uwielbiam prostotę i elegancję jego wykonania, która bardzo przypomina mi syntezatory z lat siedemdziesiątych. Interfejs jest przejrzysty i czytelny, w przeciwieństwie do innych programowych syntezatorów (z ang. soft synth – przyp. tłum.) tak napakowanych funkcjami, że wizualna obróbka dźwięku staje się utrudniona.
Wbrew pozorom, Oberheim SEM V ma potężną moc, a zarazem czyste i ciepłe tony, przypominające analogowe. Oczywiście wyjątkowo ważna jest dla mnie integracja z keyboardem i programator głosu, pozwalający użytkownikowi szybko dodawać złożone elementy i zmieniać je precyzyjnie w dowolną formę dźwięku.
Co możesz powiedzieć o presetach, które nam udostępniłeś?Są one rezultatem moich pierwszych eksperymentów z SEM, głównie zaznajamiania się z interfejsem i odkrywaniem jego akustycznych możliwości. Szerokie zastosowanie
mod wheela (jeden z potencjometrów syntezatora – przyp. tłum.) pozwala wydobyć ukryte brzmienia z tych ustawień, które domyślnie dają naturalny i całkiem mroczny dźwięk. Mimo, iż są to trudne do zaklasyfikowania odgłosy, są dość uniwersalne i mogą być używane jako bass, podkład, bądź pierwszy plan.
Jakie są twoje ulubione syntezatory? Czy używasz tylko wersji programowych? Czy posiadasz jakieś sprzętowe syntezatory analogowe?To trudne pytanie, ale jeśli musiałbym się określić, to Yamaha CS80 za skromnym Minimoogiem. Posiadam tylko programową wersję CS80, za to mam oryginalnego Minimooga, którego odpalam okazjonalnie, by przypomnieć sobie jak powinien brzmieć dźwięk z syntezatora.
Mam kolekcję następujących syntezatorów sprzętowych: Roland Jupiter 8, Oberheim Xpander, Roland SH-101, Juno 106 and Super Jupiter MKS80, Waldorf XT 32 Voice, Novation Supernova IIK.
Żyjesz w Belturbet, swojej rodzinnej miejscowości w Irlandii, gdzie odrestaurowałeś Quivvy Church i utworzyłeś w nim studio oraz szkołę perkusyjną. To oznacza, że używasz najbardziej zaawansowanej technologii muzycznej wewnątrz miejsca historycznego. Twoje high-endowe studio wewnątrz starego kościoła jakby odzwierciedla twój muzyczny styl. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem? Można powiedzieć, że twoje życie zawsze było rozdarte między przeszłością a przyszłością?Tak, to prawda, zawsze interesowała mnie historia i technologia, jedną nogą byłem w przeszłości, drugą w teraźniejszości, że tak powiem. Po prostu mam w sobie wielki podziw dla dzieł człowieka niezależnie, w jakiej epoce one powstały. Rozmawiałem z żoną pewnego dnia o neogotyckim domu naszych marzeń, a zarazem o tym, że chciałbym mieć nowoczesną kuchnię, bez oglądania się na estetykę. Wygrywa praktyczność i technologia.
Otworzyłeś także szkołę perkusyjną w swoim kościele. Wygląda na to, że masz w sobie prawdziwe zamiłowanie do instrumentów perkusyjnych. Możesz nam o tym opowiedzieć coś więcej?Szkoła jest już zamknięta od kilku lat, odkąd stała się obsesją pożerającą mój czas twórczy. Zawsze uwielbiałem afrykańskie rytmy, czy to z Mali, czy z Maghreb, a szkoła w początkowych założeniach miała przekazywać innym moją wiedzę o tych tradycjach. Później pojawiła się społeczność zorientowana na szkołę Samby, która wciąż działa, ale pod innym kierownictwem. Właściwie pierwszym kawałkiem muzyki, który dał mi poczucie, że zrobiłem coś wyjątkowego był utwór z pierwszego albumu DCD o nazwie
The Fatal Impact, wykorzystujący automat perkusyjny Roland CR78 i nagrane na kasetę zapętlone pieśni ludu Zulu.
Czytałem wtedy właśnie książkę o tym samym tytule opowiadającą o negatywnych konsekwencjach kolonializmu na południowym Pacyfiku, co znalazło odzwierciedlenie w muzyce. Nowa technologia kontra starodawna tradycja!
Używasz automatu perkusyjnego Spark. Dlaczego wybrałeś to rozwiązanie? Jakiego rodzaju muzykom byś go polecił?Wybrałem go głównie dlatego, że łatwo na niego wgrać, edytować i odtwarzać swoje własne unikalne próbki. Posiadam własnego Akai MPC60, ale w porównaniu z nim jest bardzo nieprzyjazny użytkownikowi. Używam też Rolanda TD20 (tak, łatwo możecie się zorientować, że mam słabość do tej marki), więc w połączeniu z nim jest w stanie grać rytmy w konwencjonalnym stylu, łącząc je z mocą i możliwościami sekwencyjnymi Sparka przez kontroler midi, co jest naprawdę przyjemne w użyciu. Do tej pory odkryłem, że jest bardzo przydatny do szkicowania pomysłów, jak i tworzenia akompaniamentu perkusyjnego pod resztę zestawu.
W swojej karierze używałeś wielu automatów perkusyjnych. Które z nich są twoimi ulubionymi?Jeśli miałbym coś wybrać, to Roland TR-808 wraz z Elektron Machine Drum i obecny Spark.
W czym według Ciebie tkwi różnica pomiędzy samplowaną perkusją, a analogowymi automatami?Oczywiście, chodzi o kreatywność i płynność, którą można uzyskać na urządzeniach bazujących na samplach, co przerasta możliwości analogowych odpowiedników. Ale to wszystko zależy od rodzaju muzyki, a urządzenia analogowe brzmią po prostu świetnie w ramach czystej muzyki elektronicznej.
Jakie są twoje plany na rok 2012? Możemy się spodziewać nowego albumu?Wydanie nowego albumu
Dead Can Dance, a następnie czteromiesięczna trasa koncertowa na całym świecie (później na Facebooku Brendan oznajmił, że zespół będzie koncertować przez 6-7 miesięcy - przyp. tłum).