Menu
Szukaj
Witaj
Strona domowa
Aktualności 2024
|
Wytwórnia 4AD
|
Dead Can Dance :: Forum :: DEAD CAN DANCE :: Dyskusja ogólna |
|
<< Poprzedni | Kolejny >> |
Lisa Gerrard dla Gazety Wyborczej o filmie Samsara |
Moderatorzy: akogo, Mateusz, Ewa
|
Autor | Odpowiedzi | ||
anabasis |
| ||
Dołączył: 17 wrz 2012 12:29 postów: 16 | Tuż przed premierą podczas WFF-u Lisa Gerrard zgodziła się opowiedzieć nam o filmie, związkach z fanami i o nowej płycie Dead Can Dance. Łukasz Kamiński: "Samsara" w reżyserii Rona Frickego to nie jest zwykły film, to wielominutowy montaż scen, ujęć, to wizualny strumień świadomości. W jaki sposób przygotowała pani ścieżkę dźwiękową? Lisa Gerrard: Jak sam zauważyłeś, ten film jest inny od wszystkich, dlatego też inne było moje do niego podejście. "Samsara" jest jak medytacja, podczas gdy film fabularny jest obrazową opowieścią. Ten film miał otworzyć tak nasze oczy, jak i serce, i duszę. Miał w założeniu być intymnym doświadczeniem, miał też sprowokować nas do pytania o to, kim jesteśmy, skąd przybywamy, dokąd zdążamy. Miarą każdego prawdziwego artysty jest opowiadanie o rzeczach, o których opowiedzieć się nie da. Swoją muzyką nie chciałam sugerować czy wręcz narzucać, co mają czuć, jak mają odebrać poszczególne sceny. To byłoby zbyt wyrachowane podejście. Muzyka miała być integralną częścią "Samsary", to był mój cel. Czy ta ścieżka dźwiękowa w tej formie, w takim kształcie mogłaby powstać 20, 30 lat temu? Wiesz dobrze, że nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Wystrzegałam się jednak, by rutyna, doświadczenie w komponowaniu muzyki filmowej nie przesłoniły uczuć, emocji, jakie ten film we mnie wywoływał. Miałam absolutnie wolną rękę w komponowaniu. A czym w takim razie różniła się praca nad muzyką do "Samsary" od pracy w studiu nad pani albumami? Wieloma rzeczami. Nagrywając własne płyty, pozbawiona jestem filmowego kontekstu, moja muzyka nie konfrontuje się, nie jest uzależniona od wizji innych artystów. Nie twierdzę jednak, że któryś typ pracy jest cięższy, oba wymagają poświęcenia, emocji, skupienia, bo niezależnie od tego, jaką muzykę komponujesz, minimalną oszczędną czy rozbudowną, przeznaczoną na orkiestrę, to i tak musisz zacząć od pierwszej, skromnej nuty. Mnie zawsze pociągało eksperymentowanie, szukanie nowych wyzwań, dlatego wciąż nagrywam i muzykę filmową, i solowe płyty, i te z Dead Can Dance. No właśnie, w poniedziałek wystąpisz na wyprzedanym koncercie w Sali Kongresowej, gdzie wspólnie z Brendanem Perrym zaprezentujecie nową, nagraną po kilkunastu latach przerwy płytę "Anastasis". Brendan postanowił tak zatytułować płytę, by dać wyraz swojej fascynacji kulturą śródziemnomorską, tradycją i kulturą grecką. Zmartwychwstanie, bo to właśnie oznacza greckie słowo anastasis, ma oznaczać też jego, naszą wiarę w cykl odradzania się, w wieczną przemianę. W nieśmiertelność. W Polsce Dead Can Dance ma niesłychanie oddanych fanów. Nie dziwiło cię to nigdy, że nagrywając tak osobistą, intymną muzykę, tak celnie trafiasz, przemawiasz do ludzi z innych kultur, innych tradycji? Nigdy nie myślałam o tych, którzy słuchają naszej muzyki, jako o fanach. Wierzę, czuję, że to niezwykły związek. I ten związek powstał poza światem popkultury, nasza muzyka nigdy nie była przeznaczona na listy przebojów, nigdy nie była nachalnie reklamowana, sprzedawana jako produkt. Ci, którzy jej słuchają, dotarli do niej sami, włożyli w jej słuchanie czas, emocje. I to jest niesłychanie cenne. Ja sama odkryłam w ten sposób wiele pięknej muzyki, np. twórczość islandzkiej grupy Sigur Rós. Kiedy ich usłyszałam, miałam wrażenie, że samodzielnie odkryłam skarb. Użyła pani określenia "związek", czyli coś, co wymaga cierpliwości, zrozumienia, zaufania. Czy nagrywając, komponując, czuje pani, że spełnia czyjeś marzenia, oczekiwania? Nie, niekoniecznie. Czuję jedynie radość z możliwości dzielenia się naszą muzyką, podniecenie, że mogę ją komuś ofiarować. Jedyna presja, jaka jest, to taka, że nie mogę zawieść tych, którzy nas słuchają. Nie mogę ich zawieść zarówno jeśli chodzi o jakość muzyki, jak i o jej wykonanie, które musi być w najwyższym stopniu profesjonalne. | ||
Powrót do góry | | ||
Dead Can Dance - Utrecht 1988
Licznik odwiedzin
Dzisiejsze odwiedziny tej strony: ogółem: 0 unikalnych: 0 Dotychczasowe odwiedziny tej strony: ogółem: 22268 unikalnych: 3682 Wszystkich odwiedzin serwisu DeadCanDance.eu: ogółem: 493227 unikalnych: 140918 | Wybrane utwory
Bootlegi Dead Can Dance
|
| Strona główna | Skład grupy | Dyskografia | Biografia | Galeria 2012 | | Historia DCD | Filmografia | Zdjęcia do pobrania | Teksty | Bootlegi | | Galeria | Publikacje | Kontakt | Forum dyskusyjne | | Lisa Gerrard & Brendan Perry | Historia Dead Can Dance | Kanał | | | Prawa autorskie © DeadCanDance.eu 2006-2024 | | Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów zawartych na niniejszej stronie - ZABRONIONE | | Facebook Fan Page| |
Dead Can Dance - 1984 Garden of the Arcane Delights - 1984 Spleen and Ideal - 1985 Within the Realm of a Dying Sun - 1987 The Serpent's Egg - 1988 Aion - 1990 Into the Labyrinth - 1993 Toward the Within - 1994 Spiritchaser - 1996 Anastasis - 2012 In Concert - 2013 Dionysus - 2018 | ||||||||