Menu
Szukaj
Witaj
Strona domowa
Aktualności 2024
|
Wytwórnia 4AD
|
Dead Can Dance :: Forum :: DEAD CAN DANCE :: Koncerty |
|
<< Poprzedni | Kolejny >> |
SOPOT OPERA LEŚNA 12-06-2013 |
Idź do strony >> | |
Moderatorzy: akogo, Mateusz, Ewa
|
Autor | Odpowiedzi | ||
oDMienioNY |
| ||
Dołączył: 28 mar 2012 21:20 postów: 7 | Własnie powróciliśmy z Sopotu. Było bajecznie , set lista różna od tej z Pragi, gdzie również dane mi było świętować w ub. roku. Zdecydowanie koncert zyskał po zmroku, dopiero światła przejęły obok słuchu zmysły. Bardzo dobry występ, zwłaszcza Brendana, w Pradze wyżej oceniliśmy Lisę. Niestety duży mankament stanowili ludzie z ochrony, którzy blokowali każdą próbę nagrania bądź uwiecznienia na fotce tego co w pamięci będzie blaknąć. Jakie są Wasze wrażenia? Kto się może dopisać do listy szczęśliwców? Ktoś może nagrywał audio? [ Edytowany 15 cze 2013 00:52 ] | ||
Powrót do góry | | ||
akogo |
| ||
postów: 254 | Wszelkie zdjęcia i recenzje z Sopotu są bardzo mile widziane. Musiało być pięknie. Dzięki. | Historia Dead Can Dance | Dead Can Dance - Galeria 2012 | | ||
Powrót do góry | | ||
oDMienioNY |
| ||
Dołączył: 28 mar 2012 21:20 postów: 7 | Największy mankament to fakt że po wyciągnięciu aparatu zaraz miało się na karku tępych ochroniarzy, dlatego niestety nie mogę podzielić się fotkami, bo ich nie mam :-( A miejsce super klimatyczne, gdy nastał zmrok zmysły otrzymały podwójną dawkę wrażeń. Odniosłem wrażenie, że na koniec cała ekipa na scenie bardzo była zadowolona z występu i odbioru publiczności i faktycznie obie strony szczerze były usatysfakcjonowane. | ||
Powrót do góry | | ||
alBEERcik |
| ||
Dołączył: 13 cze 2013 06:33 postów: 2 | Najgorsze były bandy piwoszów włóczące się z góry na dół, w celu uzupełnienia zapasów. Sam koncert super, potwierdzam - im ciemniej tym lepiej | ||
Powrót do góry | | ||
pszczolendo |
| ||
Dołączył: 02 wrz 2012 19:51 postów: 4 | Mam porówanie z Hamburgiem z zeszłego roku, gdzie koncert był w profesjonalnej akustycznie sali. W Hamburgu odbiór muzyczny był lepszy, wokale wyraźniejsze. W Sopocie w przednich rzędach było troszkę za głośno ale za to samo miejsce dodawało uroku. O ile piwoszy jakoś strawiłem, to polowanie na aparaty (nawet kieszonkowe kompakty) było faktycznie wkurzające. Ochroniarze za każdym razem jak zobaczyli "ofiarę" ładowali sie w sam środek rzędów i przeszkadzali w odbiorze koncertu. Pierwszy raz widziałem tak skrupulatną blokadę fotograficzną na takiej imprezie. Do mnie podszedł jeszcze przed koncertem przy fotce pustej sceny Nowe kawałki w setliście całkiem OK. O ile mój ulubiony Black Sun nie wypadł jakoś wybitnie, to Cantara juz porwała. Żonka natomiast trochę cierpiała z powodu wypadnięcia "jej" Gladiatora [ Edytowany 13 cze 2013 09:12 ] | ||
Powrót do góry | | ||
aionian |
| ||
Dołączył: 02 lut 2013 20:26 postów: 25 | Koncert przecudny. Mój pierwszy i tak wielką mam nadzieję że nie ostatni. Podczas The Host Of Seraphim kręciło mi się w głowie. Wspaniałe wokale, niespotykane. To był najbardziej niesamowity moment mojego krótkiego życia kiedy weszli na scenę i WRESZCIE zobaczyłem ich na żywo. Słucham sobie In Concert i aż mi się płakać chce jak sobie to przypominam. Pod względem nagłośnienia i tak dalej jestem zadowolony z opery. Ale ceny za depozyt, sztywność pracowników, tępi pchajacy się do każdego fotografa ochroniarze i wszechobecne piwo to była przesada. Będę bardzo dobrze wspominał ten koncert. Czekam na bootleg i zdjęcia. | ||
Powrót do góry | | ||
aionian |
| ||
Dołączył: 02 lut 2013 20:26 postów: 25 | Jeszcze jedno: nie podobało mi się zachowanie publiczności. przechadzali się po widowni do samego dcd. Nawet na davidzie nie mogli usiedzieć. Według mnie to ewidentny brak szacunku | ||
Powrót do góry | | ||
siren |
| ||
Dołączył: 30 wrz 2012 16:10 postów: 11 | aionian napisał(a) ... Jeszcze jedno: nie podobało mi się zachowanie publiczności. przechadzali się po widowni do samego dcd. Nawet na davidzie nie mogli usiedzieć. Według mnie to ewidentny brak szacunku Masz rację, widownia nie pokazała klasy. Nie rozumiem zachowania publiczności podczas supportu Davida. Był straszny szum, ludzie kręcili się z kubkami piwa, odbierali telefony. Był to ewidentny brak szacunku dla artsyty. Pragnę zauważyć, że Dead Can Dance weszło na scenę punktualnie, a może nawet nieco wcześniej niż było to planowane. I to się właśnie nazywa prawdziwy szacunek wobec swoich wyznawców. Niebawem wstawię recenzję, a więc dłuższe podsumowanie tego cudownego wieczoru. | ||
Powrót do góry | | ||
akogo |
| ||
postów: 254 | Recenzja znajdzie się prawdopodobnie w naszych publikacjach. Nie możemy się doczekać... | Historia Dead Can Dance | Dead Can Dance - Galeria 2012 | | ||
Powrót do góry | | ||
yezz |
| ||
Dołączył: 24 lut 2013 13:03 postów: 8 | koncert niesamowity, magiczny. jestem przeszczęśliwa że mogłam tam być. jedyną denerwującą rzeczą było, jak już inni wspomnieli zachowanie niektórych ludzi z widowni, którzy w czasie koncertu pili piwo i chodzili do toalet. to nie koncert na którym się pije piwo i je popcorn. szkoda tez że ochroniarze nie umożliwiali robienia zdjęć i nagrywania. ale koncert był tak wspaniały, że wszystko to (i w ogóle wszystko) stało sie nieważne, odpłynęło gdzieś. lisa i brendan zachwycali swoim opanowaniem na scenie, dostojnością, ale przede wszystkim swoimi możliwościami głosowymi. kiedy lisa zaczęła śpiewać "the host of seraphim" przeszły mnie dreszcze, z kolej przy "all in good time" czy "song to the siren" odpłynęłam . bardzo ciekawie wypadło wykonanie "cantary", ucieszyło mnie "black sun", które osobiście uwielbiam. wokalne mistrzostwo w "dreams made flesh". po długich oklaskach, które nie ustępowały, wrócili na scenę i zagrali na bis 4 utwory, których można się było spodziewać. "return of the she-king" brzmiało wspaniale, a potem na koniec jeszcze "kocham was" i "dziękuje" po polsku od brendana, oraz całusy od lisy w kierunku publiczności.. <3 brak słów. | ||
Powrót do góry | | ||
outofspace |
| ||
Dołączył: 25 cze 2012 23:00 postów: 3 | Koncert przepiękny. Ochrona komando foki , żenujące było to polowanie na aparaciki. Słyszałem od siedzących z tyły że muzyka wprawiała w wibracje konstrukcje i wszystko skrzypiało. Siedząc z przodu nie mogłem na nic narzekać. Las na około sceny uzupełniał klimat. outofspace | ||
Powrót do góry | | ||
siren |
| ||
Dołączył: 30 wrz 2012 16:10 postów: 11 | Jak jedna rodzina, na której czele stoją Brendan i Lisa. Jak jeden wielki idealny spektakl, który hipnotyzuje i trafia w nagłębiej ukryte emocje. Jak jeden wieczór, który zmienił moje myślenie, poruszył moją wrażliwość i zachwycił. Zastanawiam się jak żyć, skoro od dłuższego czasu czekałam tylko na występ Brendana i Lisy. Nie jestem w stanie zająć się sprawami bieżącymi, bo wciąż gdzieś w środku przeżywam wczorajszy wieczór i bardzo trudno jest mi się z tym rozstać. Lisa i Brendan wyglądali przecudnie. Muzycy na scenie pozbawieni byli jakichkolwiek manier, bez gwiazdorzenia, całość koncertu została zachowana w odpowiednim umiarze. Właśnie ten cudowny minimalizm jest bez wątpienia fenomenem zespołu. Każda część mnie, każdy mój zmysł przeżywał ten wieczór. Te dwie godziny minęły w błyskawicznym tempie. Lisa wyglądała zjawiskowo, ktoś kiedyś trafnie stwierdził, że wygląda jak anioł. Brendan świetnie sobie radził zarówno z instrumentami, wokalem jak i (!) swoim ruchem scenicznym. Czasami miałam wrażenie, że ma ochotę tańczyć, chociaż jego ruchy trudno nazwać tańcem. Niewątpliwie oboje są w świetnej formie. Pamiętam, że siedziałam jak zahipnotyzowana podczas całego koncertu. Tego stanu, który towarzyszył mi nie można w żaden sposób opisać. Miłość do Brednana i Lisy oraz ich muzyki spotęgowało wczorajsze wydarzenie. Wielokrotnie oglądałam nagrania z trasy koncertowej i muszę przyznać, że w Sopocie wszystko się zgadzało. Każdy szczegół, partie wokalne, instrumenty, zachowanie muzyków wszystko to było idealne. Siedziałam bardzo niedaleko głośników, bo w pierwszym rzędzie, nagłośnienie nie było rewelacyjne, ale nawet to w żaden sposób nie wpływa na ocenę koncertu. Nie chcę go nawet oceniać. Takich dzieł się nie ocenia, je się po prostu przeżywa. Spełniłam swoje marzenie, ale wciąż czuję niedosyt. To trwało zbyt krótko. Mogłabym w nieskończoność patrzeć na tych pięknych ludzi, słuchać ich pięknych głosów, wzruszać się każdym utworem. Wzruszenie, radość, podniecenie, prawdziwa mieszanka emocji. Wydawało mi się, że po koncercie z łatwością napiszę jego recenzję, jednak muszę przyznać, że ten zabieg jest niemal niemożliwy. To co przeżyłam wczoraj nie potrafię ubrać w żadne słowa. Takich chwil nie da się opisać, należy je przeżyć osobiście. Pamiętam doskonale moment kiedy muzycy weszli na scenę i zaczęło rozbrzmiewać "Children of the Sun". Chyba nigdy niczego tak mocno nie wyczekiwałam. Nie mogłam uwierzyć, że oto przede mną stoi cały skład zespołu Dead Can Dance. "Agape" w wykonaniu Lisy potwierdziło jak ogromną moc ma jej wokal i jak świetnie operuje nim na żywo. Miałam dreszcze na całym ciele... a to dopiero początek. Nieco żywsze "Rakim" wprowadziło nastrój, który jeszcze bardziej spotęgował moje emocje. "Kiko" to utwór, który najbardziej mi się podoba z albumu Anastasis w wykonaniu Lisy. Wspaniale zaaranżowany na żywo dostarczył mi kolejnych emocji, które tego wieczoru nie miały końca. Podczas słuchania utworu "Amnesia" bardzo dokładnie przyglądałam się Brendanowi i z całego serca chciałam ten jeden jedyny moment zatrzymać. Wspaniały wokal Brendana, uwielbiam ten kawałek. Ogromny aplauz miał jeden z utworów, który bez wątpienia budzi we mnie największe wzruszenie- "Sanvean". Dla takiej chwili warto żyć. Głos Lisy jest niepowtarzalny, żaden inny się jemu nie równa. Wspaniała chwila. "Black Sun" to kolejny utwór niecierpliwie wyczekiwany przeze mnie. Brendan w każdym utworze popisał się wokalnie i co do tego nie mam zastrzeżeń. Ten utwór mogłabym słuchać bez końca. Prawdziwy kunszt. Utwór "Nierika" pozwolił przenieść nas w nieco inny klimat. Zawsze ten utwór wraz z albumem "Spiritchaser" kojarzy mi się z pewnym odstępstwem od klimatu muzyki DCD. Nareszcie "Opium", który bez wątpienia jest jednym z najlepszych kawałków z albumu Anastasis. Nie potrafię opisać jak bardzo byłam podekscytowana kiedy słuchałam i obserwowałam Brendana. "The Host of Seraphim" to kawałek, którego nie tylko ja nie mogłam się doczekać. Było wyraźnie słychać, że publiczność również bardzo ceni sobie ten utwór i poraz kolejny cudowne wykonanie Lisy i Brendana. Grecki utwór "Ime Prezakias" zaśpiewany przez Brendana miał inny klimat niż poprzednie kawałki, ale w jakiś piękny sposób współgrał z wokalem Perry'ego i tak o to powstało kolejne arcydzieło. Jeszcze zanim pojawiła się nowa setlista narzekałam, że na koncercie nie będzie żadnego utworu z Within the Realm... Byłam przeszczęśliwa kiedy dowiedziałam się, że na setlistę została wprowadzona "Cantara". Podczas tego utworu przypomniały mi się pierwsze początki przygody z zespołem. Tutaj miałam kolejną możliwość przekonać się jak potężny jest wokal Lisy. Spokojny kawałek "All in Good Time" nie należał do moich ulubionych spośród innych z płyty Anastasis. Mogę śmiało przyznać, że pokochałam ten utwór po usłyszeniu go na żywo. I nagle muzycy opuszczają scenę, Brendan żegna się z publicznością. Coś we mnie krzyczało, sprzeciwiało się końcowi. Chciałam w tym trwać jak najdłużej, nie mogłam uwierzyć, że to tak szybko minęło. Publiczność wstała, głośne owacje na stojąco trwające dobre dwie minuty i DCD z powortem powraca na scenę. Co wtedy poczułam? Ulgę. Ulgę, że to jeszcze nie koniec. Na bis "The Ubiquitous Mr. Lovegrove" i te ujmujące ruchy Brendana. Widziałam to już wcześniej na nagraniach, ale teraz miałam okazję przekonać się na żywo z jaką pasją zarówno Brendan jak i Lisa obcują z muzyką. "Dreams Made Flesh" to naprawdę piękny utwór, pięknie zaśpiewany i znowu coś chwyta za serce... Teraz prawdziwe "cudo" wieczoru- "Song to the Siren". Słuchałam tego utworu w najwyższym skupieniu. Czułam się jak sparaliżowana przez te kilka minut. To było coś niezwykłego. Ostatni, zamykający koncert utwór "Return of the She-King" to wokalem Lisy, Brendana i chórków Astrid podsumowanie pięknego, niezapomnianego, niesamowitego wieczoru, który na zawsze zachowa się w mej pamięci. Być może to co napisałam ma charakter nostalgiczny, ale powodem tego jest fakt, że jeszcze do końca nie otrząsnęłam się z emocji jakich dostarczył mi wczorajszy koncert. Mogę szczerze i bez żadnych wątpliwości nazwać ten koncert najważniejszym wydarzeniem w moim życiu. Wydaje mi się, że wszystko zarejestrowałam w pamięci i w sercu, ale wiem też, że aby takie chwile nie blakły w pamięci należy je powtarzać. Wierzę, że jeszcze będzie mi dane być świadkiem tak niezwykłego wydarzenia. | ||
Powrót do góry | | ||
Łukasz |
| ||
Dołączył: 20 wrz 2012 19:14 postów: 36 | Bardzo dziękuję za tak piękne podzielenie się wrażeniami! | ||
Powrót do góry | | ||
siren |
| ||
Dołączył: 30 wrz 2012 16:10 postów: 11 | Ja również dziękuję wszystkim, którzy zostawiają tutaj parę zdań, wspomnień z wczorajszego koncertu, a tych którzy jeszcze tego nie zrobili namawiam, aby podzielili się wrażeniami:) [ Edytowany 13 cze 2013 16:21 ] | ||
Powrót do góry | | ||
aionian |
| ||
Dołączył: 02 lut 2013 20:26 postów: 25 | Doskonale wiem co czujesz. Ja jeszcze żyję wczorajszym koncertem. Czuję taki okropny niedosyt i nie potrafię się zająć codziennymi sprawami. Chciałbym to przeżyć to jeszcze raz... No, może tym razem bez wspominanych ludzi. JAK ŻYĆ | ||
Powrót do góry | | ||
Fish |
| ||
Dołączył: 19 lip 2012 18:21 postów: 29 | Dobry koncert z kilkoma magicznymi momentami:Opium,Black Sun,Song To The Siren,Return Of The She -King Zasakrowana strasznie Cantara.Zdecydowanie gorsze swiatła niż w Kongresowej.Brendan wypadł lepiej niż Lisa Część widowni poniżej absolutnej krytyki:tylko piwo i popcorn.Spacerujące w czasie koncertu stado baranów! Oby w Zabrzu było lepiej.Do jutra | ||
Powrót do góry | | ||
siren |
| ||
Dołączył: 30 wrz 2012 16:10 postów: 11 | Jeszcze jedno. Jestem dumna, że mogłam uczestniczyć w takim wydarzeniu, że miałam zaszczyt siedzieć tuż na przeciwko tych wspaniałych muzyków, słuchać ich i przyglądać się im. Jestem im wdzięczna za to, że na ten jeden moment zabrali mnie do mistycznej krainy tym samym separując od szarej rzeczywstości. Myślę, że człowiek słuchający takiej muzyki chciałby wnieść do swojego życia wiele poprawek, stać się lepszym człowiekiem. Muzyka ta bowiem skłania do refleksji, daje potężną gamę emocji i dotyka najczulsze punkty. W momencie kiedy jest nam dane zmierzyć się z czymś tak idealnym, zatrzymujemy się by móc zastanowić się nad wartością życia. W takim razie czy można nazywać to muzyką? Myślę, że twórczość Dead Can Dance to coś więcej niż muzyka. | ||
Powrót do góry | | ||
Ewa |
| ||
Dołączył: 07 mar 2012 00:43 postów: 78 | Siren, piękna recenzja ! Dotknęłaś tego, co wielu z nas przeżywa, a co tak trudno jest opisać, bo ze świata spoza słów pochodzi. | ||
Powrót do góry | | ||
szemrany |
| ||
Dołączył: 03 mar 2012 18:59 postów: 10 | zauważyliście, że sporo ludzi nie czekało na bisy i wyszło po pożegnaniu Brendana? w ogóle część publiki sprawiała wrażenie, że znaleźli się tam przez przypadek. | ||
Powrót do góry | | ||
siren |
| ||
Dołączył: 30 wrz 2012 16:10 postów: 11 | szemrany napisał(a) ... zauważyliście, że sporo ludzi nie czekało na bisy i wyszło po pożegnaniu Brendana? w ogóle część publiki sprawiała wrażenie, że znaleźli się tam przez przypadek. Zauważyłam, że faktycznie niektórzy ludzie wychodzili jeszcze przed zakończeniem, albo kręcili się w trakcie koncertu. Na przykład obok mnie siedziała pani, która wydawała się dość mocno znudzona. Podczas owacji na stojąco była chyba jedyną osobą w Operze Leśnej, która nie wstała (może partner namówił ją na towarzyszenie?). Wydaje mi się, że nie do końca rozumiała moje wzruszenie i podekscytowanie podczas koncertu, bo co chwila na mnie zerkała. Trzeba przyznać, że było to dość peszące... Widocznie nie każdy człowiek rozumie fenomen DCD... Ale tak czy inaczej publiczność powinna okazać szacunek, a nie wychodzić podczas koncertu, odbierać telefony i przeszkadzać chociażby podczas trwania supportu Davida. | ||
Powrót do góry | | ||
Idź do strony >> | |
Dead Can Dance - Utrecht 1988
Licznik odwiedzin
Dzisiejsze odwiedziny tej strony: ogółem: 0 unikalnych: 0 Dotychczasowe odwiedziny tej strony: ogółem: 22268 unikalnych: 3682 Wszystkich odwiedzin serwisu DeadCanDance.eu: ogółem: 493227 unikalnych: 140918 | Wybrane utwory
Bootlegi Dead Can Dance
|
| Strona główna | Skład grupy | Dyskografia | Biografia | Galeria 2012 | | Historia DCD | Filmografia | Zdjęcia do pobrania | Teksty | Bootlegi | | Galeria | Publikacje | Kontakt | Forum dyskusyjne | | Lisa Gerrard & Brendan Perry | Historia Dead Can Dance | Kanał | | | Prawa autorskie © DeadCanDance.eu 2006-2024 | | Kopiowanie i rozpowszechnianie materiałów zawartych na niniejszej stronie - ZABRONIONE | | Facebook Fan Page| |
Dead Can Dance - 1984 Garden of the Arcane Delights - 1984 Spleen and Ideal - 1985 Within the Realm of a Dying Sun - 1987 The Serpent's Egg - 1988 Aion - 1990 Into the Labyrinth - 1993 Toward the Within - 1994 Spiritchaser - 1996 Anastasis - 2012 In Concert - 2013 Dionysus - 2018 | ||||||||